Dobre bakterie recenzja książki.

Publikacji o roli jelit i mikroflory przybywa. Książka Robeyn Chutkan „Dobre Bakterie” jest jedną z popularniejszych pozycji na polskim rynku. Przeczytałam ją z zainteresowaniem, choć nie bez pewnych uwag, którymi zaraz się z Wami podzielę. Solidna dawka wiedzy o mikroflorze i garść praktycznych porad – to niewątpliwe plusy. A co na minus moim zdaniem? Przeczytajcie!

Dobre bakterie recenzja

Wyjątkowo zacznę może od mojego głównego zarzutu. Z tym, że nie jest to zarzut względem samej książki a raczej ból ogólny, który niestety musi wystąpić. Tematyka mikroflory jelit w Polsce dopiero raczkuje. Stąd większość pozycji to książki zagranicznych autorów. A to niestety ciągnie za sobą jedną, poważną konsekwencję – bywają one nieco „oderwane” od polskich realiów. Nie wpływa to w żaden sposób na wartość merytoryczną publikacji, ale może utrudniać nieco odbiór. W książkach pisanych przez zagranicznych autorów często zmiana stylu odżywiania i wprowadzenie większej podaży błonnika i kiszonek to złote remedium na lepszą mikroflorę. Polski czytelnik może pomyśleć sobie „no tak, ale w mojej diecie błonnik jest, kiszonki są więc wszystko powinno być ok”. A tymczasem mając wgląd do wyników badań wiem, że wielu Polaków zmaga się z silną dysbiozą jelitową, nawet jeśli trzymają całkiem zdrową dietę. To samo dotyczy kwestii związanych z nadmierną atybiotykoterapią. Owszem, bywa ona w naszym kraju nadużywana i podawana na wyrost, ale jednak skala tego zjawiska (patrząc na dane z książki i porównując je z doświadczeniami polskich rodziców) jest jednak dużo niższa. Jak już napisałam, nie jest to zarzut do samej książki, tylko bardziej porada, żeby czytając ją (bo przeczytać warto!) „przefiltrować” niektóre informacje przez rodzime realia.

Dużo przykładów „z życia”

Niewątpliwe fakt, iż autorka jest lekarzem działa na korzyść tej książki. Liczne przykłady i historie prawdziwych pacjentów pokazują z jak wiele problemów wiąże się bezpośrednio ze stanem naszych jelit. Dużo uwagi poświęcone jest chorobom autoimmunologicznym, dlatego szczególnie polecam tę książkę osobom, które mają tego typu problemy zdrowotne. Ciekawe i napawające optymizmem są opisy przypadków, gdzie zmiana diety i zatroszczenie się o stan jelit przyniosły spektakularną poprawę.

Drogowskazy na trasie do zdrowej mikroflory jelit.

W książce „Dobre bakterie” bardzo dużo uwagi poświęca się właśnie nadużywaniu antybiotyków jako główną przyczynę dysbiozy, oraz znaczeniu diety w jej odbudowaniu. Z tymi założeniami nie mogę się nie zgodzić – sama pisałam artykuł o mordercach naszej mikroflory, gdzie doszłam do podobnych wniosków (artykuł znajdziesz tutaj). Autorka zwraca uwagę na fakt, że jeszcze do niedawna przepisując antybiotyki nikt nie brał pod uwagę tego jaki wpływ mają one na mikroflorę naszego układu pokarmowego. Zapewne dlatego, że rola mikroflory nie była wtedy jeszcze znana. Dopiero od pewnego czasu przeprowadza się badania, które pokazują coraz więcej obszarów na które wpływają bakterie jelitowe i sprawdza się konsekwencje dysbiozy. Na pewno rozsądne podejście do antybiotyków i lepsza dieta to skuteczny sposób na walkę ze zdrową mikroflorą. A co z probiotykami?

księżka 3Probiotyki – tak, ale dobre!

Autorka do probiotyków odnosi się z pewną rezerwą i ma na to dobre argumenty.  Przyczyna może być podobna jak w przypadku innej książki, również Amerykańskiego autora „Zdrowie zaczyna się w brzuchu” – amerykański rynek jest dosłownie „zalany” wątpliwej jakości preparatami sprzedawanymi jako panaceum na całe zło tego świata. Tymczasem jak wiemy (a wiemy, bo pisałam o tym tutaj) probiotyk żeby był skuteczny musi być po prostu… dobry. Czyli przebadany, ze szczepami faktycznie probiotycznymi, wieloszczepowy. I wtedy to ma sens! Duże znaczenie natomiast przypisuje diecie. Co na ten temat?

Błonnik, ach ten błonnik!

Polacy coraz częściej niestety przejmują „zachodni” styl żywienia: szybko, wysokoprzetworzone, dużo tłuszczu i cukru. Co gorsze żywi się tak coraz więcej dzieci. Z tego powodu apeli o lepsze żywienie nigdy nie za wiele, a błonnik i skrobia oporna to własnie to o co błagają nasze bakterie jelitowe. Bardzo podoba mi się założenie, żeby rozsądnie wybierać węglowodany i czerpać błonnik nie tylko ze zbóż (bo nie zawsze to jest dobre na jelit), ale w dużej mierze z warzyw, owoców i roślin strączkowych. Mimo, że jem mięso to staram się ograniczyć je w diecie (nie dla mnie paleo:)) i dlatego podoba mi się ukłon w stronę warzyw.

Przepisy okiem praktyka

Przejrzałam sobie również przepisy z tyłu książki. Na plus: składniki są dostępne w Polsce (większość). Nie wiem jak w USA, ale niestety w Polsce nie są to składniki tanie. Ale warto się zainspirować:)

Podsumowując – książkę na pewno warto włączyć do swojej domowej biblioteczki. Mi powoli rośnie cała półka „książek przyjaznych mikroflorze”. Może kiedyś porwę się na własną, osadzoną w polskich realiach?

dietaeliminacyjna dobre bakterie

Podobne wpisy

dysbioza jelitowa książka

Książka „Dysbioza jelitowa” – leczenie, objawy, diagnostyka – RECENZJA!

zespół jelita nadwrażliwego książka rezencja

Zespół jelita nadwrażliwego – książka, która wyjaśni WSZYSTKO.

Książka o diecie bezmlecznej, bezglutenowej i o eliminacji. NOWOŚĆ!

„Za słodko” – e-book, który powinno się rozdawać na wywiadówkach!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.